100-lecie urodzin Jana Pawła II - Szczególne spotkanie

Świętość Jana Pawła II emanowała na innych, odmieniając historię świata, a także poszczególnych rodzin

Święty Jan Paweł II był i jest ogromnym darem dla Kościoła. Za życia z miłością i troską pochylał się nad każdym spotkanym człowiekiem, godziny spędzał w kaplicy na modlitwie, wypraszając potrzebne łaski także piszącym do niego z prośbą o modlitwę. Dziś też nie pozostawia bez wsparcia modlących się za jego przyczyną.

Był dla nas Wujkiem
Magdalena Rostworowska nie kryje, że św. Janowi Pawłowi zawdzięcza swoje życie i interwencję w codziennych trudach. Obecnie o wstawiennictwo proszę z rodziną w parafialnym kościele, gdzie jest kaplica z relikwiami świętego.

- Za życia ludzie byli dla niego ogromnie ważni, myślę, że z nieba może więcej. Mam ogromne poczucie wpływu Jana Pawła II na całe nasze życie - podkreśla.

Od Papieża Polaka otrzymała też ogromne wsparcie podczas trudnych życiowych momentów, jak nagła śmierć mamy podczas pielgrzymki Środowiska - osób uczestniczących z Karolem Wojtyłą w spływach kajakowych od 1953 roku. Wówczas przyjechali do Watykanu, by przedstawić Ojcu Świętemu trzecie pokolenie kajakarzy.

- Bliskość Jana Pawła II, do którego zostaliśmy natychmiast zaproszeni, bardzo nam pomogła przeżyć śmierć mamy. Ojciec Święty wówczas bardzo to przeżył, widać było jego ogromny ból. Zaprosił nas na prywatną Mszę Świętą i na śniadanie, podczas którego pytał o mamę. To dało nam siłę i spokój - dzieli się pani Magdalena, której mama była rodowitą wadowiczanką. Przyjęcie prymicyjne Karola Wojtyły odbyło się w jej rodzinnym domu. Miała wówczas 7 lat.

Karol Wojtyła towarzyszył jej mamie przez całe życie w radościach i trudach. Od 1956 roku zabierał na spływy kajakowe, a kilka lat później na swoim przyjęciu imieninowym poznał przyszłego męża pani Małgorzaty jako nowego członka Środowiska. W dniu swojego kardynalskiego ingresu udzielił im ślubu, a przyjęcie weselne odbyło się w podziemiach krakowskiej kurii. W czerwcu 1978 roku odwiedził ich jeszcze w warszawskim mieszkaniu.

Kiedy został wybrany na Stolicę Piotrową, powtórzył to, co powiedział po otrzymaniu sakry biskupiej, że "wujek zostaje wujkiem", a jego kontakty, które były tak proste na linii krakowskiej, nadal będą trwały na linii Polska - Rzym. Pomimo ogromu obowiązków potrafił utrzymać bliskie relacje, być człowiekiem z krwi i kości, bliskim każdemu. Podczas pielgrzymek Papieża Polaka do Polski zawsze były spotkania ze Środowiskiem w krakowskiej kurii. Z bardzo wieloma rodzinami utrzymywał kontakt aż do śmierci. Każde święta ktoś ze Środowiska spędzał w Watykanie z Janem Pawłem II. Była też liczna korespondencja. W rodzinie pani Magdaleny są dwa segregatory listów od Jana Pawła II. Ostatni list z Watykanu nadany był pamiętnego 2 kwietnia 2005 roku.

- List był podpisany własnoręcznie przez Jana Pawła II. Znalazło się tam zdanie, że błogosławi nam i mającemu nam się narodzić dziecku. To świadectwo, że zawsze był obecny w naszym życiu - dzieli się pani Magdalena i podkreśla, że to towarzyszenie rodzinie przez Ojca Świętego z góry zdefiniowało jej życiowe wybory.

- Mam poczucie, że jego świętość objawiała się w niezwykłym człowieczeństwie. Cieszyły go drobiazgi, widział odbicie Pana Boga w drobnych radościach. Podczas wspólnych śniadań, obiadów i kolacji czuliśmy się w towarzystwie Jana Pawła II chciani, kochani i u siebie, a także najważniejsi dla niego w danym momencie. Ta relacja była niezwykle ciepła i naturalna, dlatego wszystkimi ważnymi chwilami dzieliliśmy się z Ojcem Świętym. Zaraz po zaręczynach pojechaliśmy z narzeczonym do Watykanu po błogosławieństwo Jana Pawła II - dodaje. Na ich ślubnym zaproszeniu znalazł się cytat ze sztuki Karola Wojtyły "Przed sklepem jubilera": "Przyszłość dla nas pozostała niewiadomą, którą teraz przyjmujemy bez niepokoju. Miłość zwyciężyła niepokój. Przyszłość zależy od miłości".

Poznali się na jednym ze spływów kajakowych, które zainicjował Jan Paweł II, w Środowisku mężów znalazły też jej dwie starsze siostry. Dziś na spływy zaczynają jeździć ich dzieci.

Pani Magdalena szczególnie pamięta Boże Narodzenie spędzone w Watykanie w 1997 roku.

- Od Wigilii codziennie przez kilka dni wspólnie kolędowaliśmy. Do dziś pamiętam, jak Jan Paweł II, nie mogąc się z nami rozstać, stoi już w drzwiach, z radością słuchając granej przeze mnie na wiolonczeli kolędy. Środowisko było jego rodziną - mówi Pani Magdalena.

Wymodlone powołanie
Ksiądz Łukasz Piotrowski od roku jest kapłanem w diecezji warszawsko-praskiej. Modlitwa do świętego Papieża Polaka pomagała mu podjąć decyzję w wyborze powołania, gdy studiował polonistykę. - Rozważając wybór seminarium, modliłem się do Jana Pawła II o dary Ducha Świętego, bym poszedł za głosem powołania - dzieli się kapłan. I dodaje, że Papież Polak od najmłodszych lat był mu szczególnie bliski. Już w czwartej klasie podstawówki pielgrzymował do Watykanu z ks. Eugeniuszem Ledą w gronie 50 ministrantów. Byli czwartą i ostatnią grupą, którą Ojciec Święty przyjął na audiencji.

- Jan Paweł II jedną ręką nam błogosławił, a drugą trzymał krzyż pektoralny. Byłem wówczas z bratem bliźniakiem, Papież położył mi rękę na głowie i spytał, czy jesteśmy bliźniakami. Brat potwierdził - wspomina ks. Łukasz.


Jestem przekonany, że to spotkanie miało wpływ na moje powołanie. Wielkim przeżyciem była też dla mnie śmierć Papieża. Miałem wrażenie, że umiera ktoś wielki - dodaje. Ksiądz Łukasz nie kryje, że Ojciec Święty jest dla niego wzorem kapłana pokazującym drogę wiary i świętości. Za przykładem Jana Pawła II stara się wykorzystywać maksymalnie każdy dzień. Najwięcej czasu i energii ks. Łukasz poświęca szkole, gdzie przekazuje spuściznę św. Jana Pawła II także młodemu pokoleniu podczas lekcji religii. Nauczanie świętego stara się zgłębiać nieustannie, teraz łącząc je z poznawaniem postaci Prymasa Tysiąclecia ks. kard. Stefana Wyszyńskiego.

- Nauczanie Papieża Polaka to kopalnia. Najbardziej trafiają do mnie i są moim mottem słowa: "Wymagajcie od siebie, nawet jeśli nikt od was nie wymaga" oraz "Każdy ma swoje Westerplatte" - puentuje.

Źródło: Karola Goździewska, Szczególne spotkanie, w: Nasz Dziennik nr 114/2020, s. 12.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz