Nie lękajcie się!

Ks. Paweł Bortkiewicz TChr

Rozpocząłem studia w seminarium duchownym w 1977 r. Rok później ks. kard. Karol Wojtyła został Następcą św. Piotra. Wkrótce zorientowałem się, że zaczynam swoje studiowanie u tego niezwykłego Mistrza. Od św. Jana Pawła II uczyłem się tego, że "człowiek nie może żyć bez Miłości" i że nie można go zrozumieć bez Chrystusa. Nabywałem przekonania, że "prawda i wolność albo istnieją razem, albo marnie giną". Uczyłem się cenić blask prawdy i rozumieć, że "Ewangelia miłości Boga do człowieka, Ewangelia godności osoby ludzkiej i Ewangelia życia stanowią jedną i niepodzielną Ewangelię". Dowiedziałem się, co znaczy być człowiekiem sumienia oraz że powinienem od siebie wymagać, nawet gdyby inni ode mnie nie wymagali. W momentach bardzo trudnych brzmiał mi w uszach tembr papieskiego głosu z 1983 roku, z krakowskich Błoni - cytujący słowa Psalmu: "Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną". I wtedy nie tylko czułem, byłem pewien, że te słowa są prawdą.

Bywały chwile, gdy brałem do ręki papieski tekst i pochłaniałem go z wypiekami na twarzy. Tak było, gdy czytałem "Przekroczyć próg nadziei", ale też "Veritatis splendor" czy "Evengelium vitae". Bywały chwile, gdy jakieś zadanie zatrzymywało mnie na długo.

Wiem, że dzisiaj, gdy w niejasnej rzeczywistości brakuje nam punktów odniesienia, gdy zamieniamy sakrament Eucharystii na jakieś formy opcji na rzecz ubogich, gdy miłosierdzie jest banalizowane, wiem, że dzisiaj mam gdzie szukać rozeznania. Sięgam do Jana Pawła II, do jego mądrych, wynikających z wiary diagnoz i analiz.

Na początku pontyfikatu poruszyło mnie - chyba jak każdego - owo "Nie lękajcie się!". W tym roku odkryłem na nowo tekst "Przekroczyć próg nadziei", a w nim słowa: "ażeby wyzwolić człowieka współczesnego od lęku przed sobą samym, przed światem, przed innymi ludźmi, przed potęgami tego świata, [...] trzeba temu człowiekowi z całego serca życzyć, ażeby nosił i pielęgnował w swym sercu tę bojaźń Boża, która jest początkiem mądrości".

Źródło: Nasz Dziennik nr 114/2020, s. 9.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz