O. Maciej Zięba OP: Kościół III Tysiąclecia

1) Zdawałoby się, że sprawa jest nader oczywista. Mówiąc, z konieczności skrótowo, o Kościele III Tysiąclecia w nauczaniu Jana Pawła II, należy – co też i się postaram uczynić – po prostu omówić jego list na ten temat: Novo Millennio Ineunte. Jednakże omówienie to chciałbym zaopatrzyć zarówno w otwierający jaki i konkludujący komentarz.

2) Każdego badacza myśli Jana Pawła II uderza integralność jego myśli. W sposób wielowątkowy, używając polifonicznych środków (wykład, poezja, dokument, gest, kazanie, monografia czy autobiografia), w różnych okresach życia, powraca on do tych papieskiego programu został sformułowany już wcześniej, w „polskim” okresie jego życia. Podstawowe tematy, które odnajdziemy na kartach Redemptor hominis, Przekroczyć próg nadziei, czy Liście do kobiet odnaleźć możemy już w Miłości i odpowiedzialności, czy też w Osobie i czynie, program przygotowań całego Kościoła do Jubileuszu Roku 2000 był transpozycją programu Wielkiej Nowenny przygotowującej Kościół w Polsce do obchodów 1000-lecia Chrztu, podobnie jak duszpasterskie doświadczenia z polskimi studentami zainspirowały Jana Pawła II do stworzenia w Kościele Powszechnym nowej instytucji - Światowych Dni Młodzieży, a sympozja w Castel Gandolfo były przeniesionymi nad jezioro Albano kolokwiami z Franciszkańskiej w Krakowie.

3) Jako swego rodzaju preambułę do całości rozważań chciałbym przede wszystkim podkreślić, że dla Jana Pawła II Kościół wkraczający w Trzecie Tysiąclecie to Kościół Soboru Watykańskiego II. Tę myśl wyartykułował on w niezliczonych swoich tekstach i dokumentach. Począwszy od programowego wystąpienia do kardynałów-elektorów w dzień po wyborze, 17.X.1978, aż po słowa swojego testamentu. A kluczem do papieskiego rozumienia Soboru jest książka opublikowana 6 lat przed wyborem na Stolicę Piotrową: U podstaw odnowy. Studium o realizacji Vaticanum II. Wydobywając z niej główną intuicję autora: jest nią pogłębianie świadomości wiernych, że wspólnie uczestniczą w tajemnicy Kościoła, którą poznają przez odkrywanie jego więzi z żywym Chrystusem. Lapidarnie ujął to Papież podczas jednej z pielgrzymek do Ojczyzny: Kościół to Chrystus żyjący w nas wszystkich (1999). Z tego z kolei wypływa – zgodne z soborową wizją Kościoła – bardzo silne zaangażowanie w dialog ekumeniczny, w dialog międzyreligijny i szerzej – dialog z światem współczesnym.
Stojąc na progu trzeciego tysiąclecia ‘in medio Ecclesiae’- cytuję słowa testamentu Jana Pawła II – jestem przekonany, że długo jeszcze będzie dane nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw jakimi ten Sobór XX wieku nas obdarował.

4) Przejdźmy do Listu apostolskiego Novo Millennio Ineunte, którego motywem przewodnim jest Jezusowe wezwanie Piotra, by wypłynął na głębię (1,15,38,58). I myślę, że już ten leitmotiv pokazuje, że Kościół w wizji Jana Pawła II nie jest Kościołem „mielizn”, „cieśnin” i „wąskich przesmyków”, że – do czego trzeba będzie jeszcze powrócić – jest Kościołem, który wypływa na niezmierzoną głębię kontemplacji z niej czerpiąc i odwagę i rozmach działania.

5) Mimo, że jest to oficjalny dokument Kościoła jest to zarazem tekst bardzo osobisty. Nietypowe w dokumentach następców św. Piotra zwroty w rodzaju pragnę wraz z wami śpiewać hymn uwielbienia (2), usiłowałem sobie wyobrazić (8), wywarły na mnie wielkie wrażenie (8), nie wahałem się zażądać(9), czy też trudno sobie wyobrazić wzruszenie, którego doznałem przewijają się w całym tekście. W ten osobisty sposób Jan Paweł II także mówi nam o Kościele III Tysiąclecia. Jest to Kościół w którym wymiar personalny dominuje nad oficjalnym, który unika klerykalizmu i sztywnej formy dla prostoty dawanego świadectwa.

6) Już na początku dokumentu Jan Paweł II z wielką mocą podkreśla pierwszeństwo kontemplacji nad działaniem, prymat milczenia i modlitwy nad aktywizmem. Chrześcijańskie działanie domaga się aby wszystko, co z Bożą pomocą postanowimy, było głęboko zakorzenione w kontemplacji i w modlitwie. Żyjemy w epoce nieustannej aktywności, która często staje się gorączkowa i łatwo może się przerodzić w ‘działanie dla działania’. Musimy opierać się tej pokusie (15).

7) Kontemplacja ma jednak prowadzić do podjęcia wyzwań naszego czasu. Dlatego Papież mówi wiele o nowej ewangelizacji, nowej „wiośnie Kościoła” i nowych perspektywach u progu kolejnego millennium. Zarazem jednak bardzo jasno odrzuca naiwne przekonanie, że można znaleźć jakąś magiczną formułę, która pozwoli rozwiązać wielkie problemy naszej epoki (29). Programem Kościoła jest bowiem Osoba - Jezus Chrystus, którego mamy poznawać, kochać i naśladować. I program ten, pozostaje niezmienny, acz bierze pod uwagę epokę i kulturę (29).

8) W ten sposób docieramy do centralnego tematu. Od razu na początku trzeba stwierdzić, że perspektywą, w którą winna być wpisana cała działalność duszpasterska jest perspektywa świętości (30). Zrozumiałe, że taka optyka, optyka świętości, budzi u nas, ludzi od świętości nader odległych, pewne zdziwienie i dystans. Czy nie jest to abstrakcyjny postulat? Jan Paweł II odpowiada: Mogłoby się pozornie zdawać, że przypominanie tej podstawowej prawdy i wskazywanie jej jako fundamentu programu duszpasterskiego, który mamy opracować na początku nowego tysiąclecia ma niewielkie znaczenie praktyczne? Czy można bowiem zaprogramować świętość? I co może oznaczać to słowo w kontekście programu duszpasterskiego? W istocie jednak podporządkowanie programu duszpasterskiego nadrzędnej idei świętości to decyzja brzemienna w skutki. Wyraża ona przekonanie, że skoro chrzest jest prawdziwym włączeniem w świętość Boga poprzez wszczepienie w Chrystusa i napełnienie Duchem Świętym, to sprzeczna z tym byłaby postawa człowieka pogodzonego z własną małością, zadowalającego się minimalistyczną etyką i powierzchowną religijnością.(30). Kościół w wizji Jana Pawła II nie jest Kościołem „mielizn”, „cieśnin” i „wąskich przesmyków”. Płyń, na głębię! Formalizm, minimalizm etyczny, rytualizm, czy klerykalizm są sprzeczne z duchem Ewangelii. Jego istotą jest pójście za Chrystusem, co oznacza życie w perspektywie świętości. Nie chodzi bowiem o jakieś ponadludzkie umartwienia i wyrzeczenie się swego „ja”. Papież podkreśla, że do świętości wiedzie nieskończenie wiele dróg, mówi też o swoistej pedagogii świętości, która jest zdolna dostosować się do rytmu poszczególnych osób. Dlatego też bardzo mocno przypomina Jan Paweł II nauczanie Kościoła, od czasów starożytnych aż po soborową Konstytucję Lumen Gentium, o powszechnym powołaniu do świętości. Wezwanie do świętości zawarte jest bowiem już w samym fakcie chrztu. Zadać katechumenowi pytanie: ‘Czy chcesz przyjąć chrzest’- pisze Papież - znaczy zapytać go zarazem: ‘Czy chcesz zostać świętym?’(31).

9) Świętość nie oznacza jednak dla Jana Pawła II zajęcia się wyłącznie problemami duchowymi, oderwania od spraw tego świata. Urzeczywistnianie wartości ewangelicznych, w życiu społecznym jest podstawowym chrześcijańskim zadaniem. Po entuzjazmie jubileuszowych uroczystości nie powracamy do codziennej szarzyzny – napisze Papież - Przeciwnie, jeżeli nasze pielgrzymowanie było autentyczne, pozwoliło nam niejako rozprostować nogi przed drogą, która nas czeka (59). Kościół potrzebuje, niekiedy bardzo trudnego, optymizmu, którego źródłem jest Dobra Nowina. Dlatego też Papież często będzie wspominał o „entuzjazmie”, „nowej energii”, „przyśpieszeniu kroku”, czy „nowym rozmachu”. I jeśli miałbym syntetycznie opowiedzieć jaki sposób te „nowe energie” i „nowy rozmach” winny się skonkretyzować w życiu Kościoła w III tysiącleciu, to odwołałbym się do trzech ważnych terminów, które Jan Paweł II wprowadził do magisterium pontificium.

10) Po pierwsze, ekologia ludzka (Centesimus annus) lub ekologia człowieka (Evangelium vitae). Wpisana jest ona w rdzeń teologicznej wizji Jana Pawła II. Podobnie jak należy szanować strukturę całego świata przyrody i chronić go, a nie zatruwać lub nadmiernie eksploatować, w podobny sposób należy szanować egzystencjalną i moralną naturę człowieka. Jej również grozi swoiste „zatrucie” lub „rabunkowa gospodarka”. A skażenie „środowiska antropologicznego” - pokazał to wiek XX - jest jeszcze bardziej niebezpieczne od zanieczyszczenia „środowiska naturalnego”. Dlatego „ochrona ludzkiego środowiska” to fundamentalne zadanie stojące przed Kościołem III tysiąclecia. Zawiera się w niej pomoc ludziom chorym, cierpiącym i słabym - szeroko rozumiana opcja na rzecz ubogich oraz działalność charytatywna, a także obrona praw człowieka, z prawem do życia jako pierwszym z praw. Zawiera się również troska o rodzinę w której człowiek uczy się kochać i być kochanym, a więc co to znaczy być osobą (CA).

11) Drugi kluczowy termin, który chciałbym wyróżnić to nowy feminizm. Tematowi kobiety w Kościele i świecie poświęcił Papież, w całości lub częściowo, ponad 100 dokumentów. Była to jego reakcja na problem dyskryminacji kobiet obecny tak w historii jak i we współczesności. Nowy feminizm o którym tak wiele pisał, choć posiada swój wymiar społeczny, ekonomiczny i prawny, jest jednak przede wszystkim prądem kulturowym dążącym do zniesienia tej głębokiej niesprawiedliwości. Papieżowi chodzi o coś więcej niż, abstrahujące od płciowości, prawne oraz płacowe zrównanie jednostek. Jest ono bowiem raczej reakcją na skutki dyskryminacji, a nie na jej przyczyny, ponieważ – acz w różnych tradycjach w różnym stopniu – w całej kulturze od wieków dominuje element patriarchalny. Stąd też także dzisiejsze dążenie do zrównywania nolens volens dokonuje się na „męskich” warunkach. Należy zatem – zdaniem Jana Pawła II - tworzyć taką kulturę w której element i męski i żeński, z uszanowaniem ich odmienności, są całkowicie równorzędne. Idzie więc o odkrywanie „geniuszu kobiety”, tworzenie kultury doceniającej, wykorzystującej i rozwijające wszelkie jej zdolności. Nie oznacza to – dodam od razu - kapłaństwa kobiet - jest to bowiem problem teologiczny, a nie kulturowy. Bez wątpienia jednak Kościół III Tysiąclecia będzie Kościołem w którym znacznie jaśniej zabłyśnie „geniusz kobiety”, a ich zdolności twórcze, także kierownicze, zostaną lepiej wykorzystane.
Dobrym przykładem „nowego feminizmu” ze strony Kościoła był udział w Światowej Konferencji w sprawach Kobiet w Pekinie. Na blisko 200 państwowych delegacji, tylko jednej, watykańskiej, przewodniczyła kobieta: prof. Mary Ann Glendon z Harvardu mająca do pomocy dwie zastępczynie. Wszystkim innym delegacjom przewodniczyli mężczyźni.

12) Trzecie, bardzo ważne i często przywoływane przez Jana Pawła II sformułowanie to współczesne areopagi, będące aluzją do postaci św. Pawła, który przemawiając w Atenach posługiwał się znajomością filozofii i literatury greckiej. Przemawiał więc do ateńczyków umiejętnie używając języka ich kultury. Z podobnym zadaniem – w opinii Jana Pawła II – musi zmierzyć się Kościół III Tysiąclecia. Chodzi o to by chrześcijanie, w sposób kompetentny i aktywny byli obecny w centrach w których tworzy się współczesna kultura, gdyż – co często powtarzał Papież – wiara artykułuje się w przestrzeni kultury. Sam był tego najlepszym przykładem, przez dziesiątki lat ukazując swoją wiarę, prowadząc dociekania filozoficzne i teologiczne oraz nauczając i na biskupiej stolicy św. Stanisława i na stolicy św. Piotra, w twórczym dialogu z kulturą współczesną. Z jednej strony bowiem, w swym myśleniu oraz nauczaniu korzystał z klasycznej metafizyki, mocno podkreślając obiektywny charakter prawdy oraz uniwersalizm wartości moralnych. Jednym słowem był – wedle powszechnych dzisiaj ocen – typowym przedstawicielem „myśli mocnej”. A „myśl mocna”, w głównym nurcie kultury współczesnej, traktowana jest nie tylko jako myśl anachroniczna, nierozumiejąca złożoności świata, ale też uznawana jest za niebezpieczną, gdyż wiedzie do wykluczania, nietolerancji, a nawet totalitaryzmu. Dzieło nauczania Jana Pawła II nie było jednak przejawem „myśli mocnej” wyrażanej w zamkniętym, anachronicznym systemie. Był to przecież człowiek, który przestudiował i przemyślał gruntownie dzieła Husserla, Schelera i Nietzschego, Sołowjowa oraz Newmana, Bierdiajewa i Wittgensteina, Marksa i Edith Stein, Gabriela Marcela i Heideggera, a myśl Sartra, Freuda, Camusa, Poppera, czy von Hayeka także nie była mu obca. Kiedy pisał o micie analizując sceny z Księgi Rodzaju w ramach rozważań o teologii ciała, odwoływał się do Rudolfa Otto, Carla Junga, czy Mirce’i Eliadego. Spędził też wiele godzin na osobistych dyskusjach z najwybitniejszymi myślicielami naszych czasów: Gadamerem, Levinasem, Kołakowskim czy Riceurem. Myśl nowoczesna i współczesne intelektualne kontrowersje są więc ważnym punktem odniesienia w jego myśli i nauczaniu. Jak zauważył włoski filozof Ferdinand Adornato: Umiał on połączyć elementy tradycji chrześcijańskiej z elementami nowoczesności. Nie przedstawił dawnego przebrzmiałego już oblicza myśli mocnej, lecz umiejętnie posłużył się narzędziami moderny. Gdyby nie pokazał, że myśl mocna może współistnieć z nowoczesnością, jego własna myśl kwalifikowałaby się raczej do archiwum, nie zaś do życia. Wojtyła jest zatem autorem nowego projektu syntezy myśli mocnej z moderną. Fakt ten tłumaczy również dlaczego w pewnej części samego Kościoła spotkała się on z niezrozumieniem, oraz to, dlaczego część świata laickiego reagowała na jego propozycję albo irytacją, albo też przeżywała swoiste uwiedzenie. Powód był ten sam. Wojtyła nie jest tradycjonalistą, proponuje natomiast pewną tradycję, która łączy się z aktualną współcześnie myślą. Oto wstrząs filozoficzny, którego dokonuje.

Ten wstrząs polega na przekraczaniu dwóch skonstruowanych w nowożytnych czasach opozycji: primo, to, co subiektywne czyli świadome i podmiotowe, przeciwstawiane temu co obiektywne, czyli przedmiotowe oraz, secundo, przeciwstawianiu sobie Boga i człowieka. Obie te opozycje dzięki znajomości tak tradycji jak i nowoczesności Wojtyła przekracza dzięki konsekwentnemu personalizmowi. Obiektywna prawda nie jest więc „zimną wartością” (metafizycznym transcendentale), ale jest przede wszystkim prawdą o nieskończonej godności każdego człowieka. Jak napisał Jan Paweł II w Dives in misericordia: Im bardziej posłannictwo, które spełnia Kościół, jest skoncentrowane na człowieku, im bardziej jest, rzec można, antropocentryczne, tym bardziej musi się potwierdzać i urzeczywistniać w teocentryzmie”. Rdzeń, istota wstrząsu, którego dokonuje Karol Wojtyła zawiera się w zdaniu następnym: O ile różne kierunki dziejowej i współczesnej myśli były i są skłonne rozdzielać, a nawet przeciwstawiać sobie teocentryzm i antropocentryzm, o tyle natomiast Kościół, idąc za Chrystusem, stara się wnosić organiczne zespolenie obojga.
Głęboko wierzę, że Kościół III Tysiąclecia mądrze, odważnie i w sposób twórczy będzie głosił, a w razie potrzeby bronił, na współczesnych areopagach, prawdy o człowieku jako osobie stworzonej na obraz i podobieństwo Boże. I że będzie się posługiwał językiem Karola Wojtyły. Albowiem – używając frazy bliskiego mi człowieka i myśliciela – Jan Paweł II mówił o Bogu językiem humanistycznym, a o człowieku — językiem mistycznym (Andrzej Kijowski)

Źródło: KAI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz