Cierpienia naszej córki splotły się
Jest to nasze świadectwo, jaki ogromny wpływ na uszlachetnienie naszego skromnego życia rodzinnego mają dokonania, życie i cierpienie Ojca św. Jana Pawła II. Rodzina nasza to cztery osoby, które od momentu założenia rodziny po dzień dzisiejszy doznają bolesnych doświadczeń życiowych. Na naszej drodze życiowej, zarówno przebieg pontyfikatu jak i cierpienia Ojca św. Jana Pawła II wpłynęły i mają ogromne odbicie na całości naszego życia rodzinnego.
Mamy dwie córeczki, jedna, Elwira ma 19 lat, a druga, Marłena ma 22 lata. To właśnie Marlena daje nam dużo radości życia, pomimo iż 19 lat cierpi na nieuleczalne choroby. Jej dotychczasowe życie w cierpieniu i ciągłe nowe diagnozy związane są zawsze z pogorszeniem zdrowia, zastanawiają nas skąd i jak czerpie ona tę olbrzymią radość życia, którą ma w sobie i wręcz daje nam dar miłości, nadziei i wiary na pokonanie trudności.
Z Marleną musiałem w sierpniu 1986 roku opuścić ojczyznę, żonę i córkę, by u obcych szukać pomocy medycznej. Tę pomoc otrzymaliśmy w Kolonii, gdzie też dnia 01.05.1987 roku z Marlena mogliśmy osobiście spotkać się na prywatnej audiencji apostolskiej i otrzymać błogosławieństwo od Ojca św. Jana Pawła II. Po tym spotkaniu, we wrześniu tegoż roku moja rodzina jest w końcu razem, choć w obcym kraju. Te wydarzenia odbiły się na dalszym toku naszego rodzinnego życia. Postępy choroby i cierpień Ojca św. oraz naszej córki przez wszystkie lata uczył nas miłości, nadziei i wiary. Ciekawe jest to, że Marlena zawsze mówi Mój Papież (Mój Papst), na przykład przy wyrywkowych migawkach telewizyjnych itp.
Kulminacja wszystkiego nastąpiła w okresie od lutego do września 2005 roku. Okres ten opisać chcę obszerniej, jest on bowiem bardzo niezwykły, interesujący dla naszej rodziny.
Cierpienia naszej córki splotły się wraz z ostatnimi cierpieniami Ojca św. Jana Pawła II, Dnia 16 na 17 lutego postawiona nowa diagnoza mówi nam, że w lewej półkuli mózgowej (oprócz raka i dwóch cyst - diagnoza z 1986 roku) nie ma żadnych naczyń krwionośnych i tętnica szyjna jest zamknięta. Reakcja Marleny jest zupełnie odwrotna do tego, co znane w medycynie. Lekarze rozkładają ręce, nie potrafią nic wytłumaczyć i nie znają podobnego nawet w przybliżeniu przypadku! W dniach następnych występują dziwne ataki mózgowe, gdzie lekarze próbują lekarstwami uśmierzyć bóle.
Ataki mózgowe oraz padaczkowe podobne ustępują po 03.04.2005 i to w taki sposób, że nie wiadomo czy te lekarstwa były w ogóle skuteczne. Dnia 13.05.2005 ma córka jeszcze jedną nową diagnozę - cukrzyca. Pod koniec maja Marlena nie ma żadnych widocznych ataków, często mówi o Papieżu (o starym i nowym). Rozumiemy Marlenę, chce iść do starego i nowego Papieża.
Prośbę Marleny spełniamy i jedziemy do Rzymu. W dniu 06.09.2005 jesteśmy przy grobie Ojca św. Jana Pawła II, Marlena widzi i uświadamia sobie, że Mój Papież - Jan Paweł II i jest daleko u góry (Mój-Papst ist ganz oben - to są jej własne słowa w języku niemieckim). Na generalnej audiencji u Ojca św. Benedykta XVI w środę 07.09.2005 otrzymuje Marlena możliwość bezpośredniego spotkania i apostolskiego błogosławieństwa z rak Ojca św. Benedykta XVI (neue Papst). Tydzień po powrocie z Rzymu Marlena w sposób zupełnie nieoczekiwany dostaje nowych ataków mózgowych, w ciągu 24 godzin aż czterokrotnie i tak mocnych, że całe ciało jest bezsilne, ramiona i kończyny są bezwładne, straciła mowę, jedzenie oraz przełykanie sprawiają ogromne trudność, ataki są zróżnicowane i to w nowych formach. Poza tym jest w pełni świadoma, z trudnościami można się z nią porozumieć i co najważniejsze jeśli nie ma boli, to ma wspaniały uśmiech, pogodę ducha i ciągle chce przebywać wśród ludzi i z ludźmi, wyczekuje na gości i chodzi na spacery.
My jesteśmy głęboko przekonani w miłość, nadzieję i wiarę którą zakorzenił i umocnił w nas swoimi czynami i cierpieniem Ojciec św. Jan Paweł II, że będą zawsze owocować. Dziękujemy gorąco i całymi naszymi sercami naszemu Ojcu św. Janowi Pawłowi II za to, co dla nas uczynił.
Niemcy 30.09.2005 r. (Ireneusz i Elżbieta)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz