Od czasu przyłożenia relikwii Ojca Świętego
Pragnę donieść do Postulcji, że w naszej rodzinie w miesiącu czerwcu 2005 r. miało miejsce wydarzenie, które wszyscy zgodnie zawdzięczamy wstawiennictwu Sługi Bożego Ojca Świętego Jana Pawła II.
W dniu 2.06. br. mój brat rodzony N.N., karmelita bosy (brat zakonny) mieszkający od 14 lat w Rzymie w „Teresianum" utracił przytomność z powodu rozległego zawału serca, przechodzonego 2 dni - jak zgodnie stwierdzili trzej lekarze (w domu - lekarz z pogotowia ratunkowego, w szpitalu San Camillo i potem w szpitalu San Eugenio). W stanie nieprzytomności zawieziono brata N. do szpitala na oddział intensywnej terapii.
Tego samego dnia mnie powiadomiono telefonicznie, że stan jest bardzo ciężki, lekarze kazali powiadomić rodzinę, pacjent z tego nie wyjdzie, nawet nocy z 2/3 on nie przeżyje... Rozpoczął się wielki szturm do nieba. Ponieważ wiedziałam, że brat bardzo czcił Ojca Świętego Jana Pawła II, o czym mówił mi podczas uroczystości Jego pogrzebu, że już wtedy otrzymał za Jego przyczyną wiele łask, więc powiadomiłam rodzinę i zadecydowaliśmy, że modlimy się wszyscy za przyczyną Jana Pawia o cud dla brata N.! Im gorsze były wieści z Rzymu, tym goręcej błagaliśmy o pomoc Nieba! Do modlitwy włączali się dalsi członkowie rodziny, ale też Ojcowie i Bracia karmelici bosi w Polsce i w Rzymie, a także Siostry Karmelitanki w wielu wspólnotach oraz innych Zgromadzeniach, np. moja wspólnota Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus (i wiele innych, które jeśli potrzeba, mogę kiedyś uzupełnić).
Po trzech, czterech dobach stanu zdrowia „bez zmian", dano choremu obrazek i relikwie Ojca Świętego (kawałek materiału z pasa sutanny dały Siostry Karmelitanki Bose z Rzymu, z klasztoru św. Józefa, które prały czasem sutanny Ojcu Świętemu). W tym czasie odwiedził go mój brat N.N. z synem, z Polski. Współbracia zakonni z o. Rektorem „Teresianum" - N.N. na czele, codziennie brata N. odwiedzali i przekazywali nam nawet najmniejsze informacje na temat stanu jego zdrowia.
Wiele osób zawdzięczało bratu jakieś dobro i wszyscy znajomi również gorąco się modlili, zamawiali Msze św., także w rodzinnej parafii, w diecezji przemyskiej. A moja siostra (benedyktynka) przy pracy odmawiała bez przerwy na różańcu taką zmienioną Koronkę do Miłosierdzia Bożego: „Dla Jego bolesnej Męki miej Miłosierdzie dla Brata N. - za przyczyną Jana Pawła".
Od czasu przyłożenia Relikwii Ojca Świętego chory zaczął przychodzić do zdrowia. Lekarze byli bardzo zdziwieni... i że w ogóle z tego wyszedł. Potem miał robioną intubację (tracheotomię) - dla ratowania zagrożonych płuc. Dnia 13 czerwca br. już przeniesiono go z intensywnej terapii na salę ogólną i 15 czerwca brat N. osobiście zatelefonował do mnie ze szpitala w Rzymie do Polski, co było dla mnie i dla całej rodziny, i znajomych ogromną radością!... Obecnie brat jest już 24 w „Teresianum", odbywa rekonwalescencję i w lipcu wybiera się na urlop do Polski i jest przekonany, że uzdrowiło go wstawiennictwo Sługi Bożego Jana Pawła II.
Ufamy w dalsze wstawiennictwo Sługi Bożego Ojca Świętego Jana Pawła II i z wielką nadzieją i gorącą modlitwą czekamy na Jego rychłą beatyfikację.
14.07.2005 r. (siostra karmelitanka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz