W 1991 r. zachorowałem na nowotwór złośliwy, tzw. raka
gardła. Przebywałem w instytucie onkologii i pobierałem maksymalną dawkę
naświetlań kobaltem. W okresie mojego pobytu na onkologii w dniach 1-9 czerwca
1991 r. przypadała IV pielgrzymka Papieża Jana Pawła II do Polski. W jej
pierwszej części odwiedził Radom – moje rodzinne miasto. Chociaż był to ostatni
etap mojej kuracji na onkologii, lekarze orzekli, że nie mogę być wcześniej
wypisany, gdyż końcowa terapia jest bardzo ważna. Nie mogąc spotkać się z
Papieżem, pomyślałem, że za pośrednictwem biskupa radomskiego Edwarda
Materskiego prześlę mu kartkę. Tak też zrobiłem. Oto jej treść:
„Szanowny Księże Biskupie, proszę uprzejmie o przekazanie
tej kartki do rąk Papieża Jana Pawła II, gdyż aktualnie przebywam na oddziale
onkologii i nie mogę uczestniczyć w uroczystościach wizyty w Radomiu. Leczę się
tu na nowotwór złośliwy krtani”.
„Szanowny Ojcze Święty, pozdrawiam Cię z okazji wizyty w
Radomiu, modlę się o Twoje zdrowie i szczęśliwy pobyt w Ojczyźnie. Życzę
długich dni życia i jestem pełen uwielbienia dla Waszej Świętobliwości. Szczęść
Boże”.
Wreszcie nastąpił mój wypis ze szpitala. Byłem bardzo osłabiony
naświetleniami, miałem popalone gardło i skórę szyi. Cierpiałem na zanik smaku
i brak śliny. Po tygodniu poczułem, że mój organizm raptownie się wzmacnia,
czułem wewnętrzną wiarę, że uratuję się przed przerzutami. Poparzenia zagoiły
się, powrócił smak. Byłem pewien, że Papież dostał moją kartkę i prosił Boga o
moje uzdrowienie. Tak się naprawdę stało! Otrzymałem z Watykanu list i zdjęcie
Jana Pawła II z Jego podpisem, które przechowuję jak relikwie… Mam 55 lat, żyję
do dziś bez żadnych komplikacji po leczeniu.
Jacek, Radom
To piekna historia panie Jacku, mam nadzieje, ze wszystko u pana dobrze i ze blogoslawiony juz teraz Jan Pawel II nadal czynnie bierze udzial w pana zyciu :)
OdpowiedzUsuń