Łaski: Jan Paweł II jest naszym potężnym orędownikiem

Jestem studentem Politechniki Częstochowskiej, mam 25 lat. Z naszym ukochanym Rodakiem Janem Pawłem II nig­dy się nie spotkałem, nie miałem nawet okazji zobaczyć go na żywo, a mimo to jego osoba wywarła na moje życie tak ogromny wpływ.
Jeszcze kilka lat temu fakt, że Polak jest Papieżem - czy­li przedstawicielem Chrystusa na ziemi - nie robił na mnie większego wrażenia. Wszystko zmieniło się pamiętnego dnia 2 kwietnia 2005 roku. Wtedy nie zdawałem sobie spra­wy, jak od tego momentu moje życie diametralnie się od­mieni. Moja ówczesna „kondycja" duchowa i egzystencjal­na była fatalna.
Przez kilka ostatnich lat żyłem z dala od Boga i Kościoła, zawodem miłosnym, pogrążony w nałogach i beznadziejności. Upadłem nisko, chociaż, jak się później przekonałem, nigdy nie możemy upaść niżej, niż na Bożą Dłoń. [...] Kiedy podano do wiadomości, że Ojciec Święty nie żyje, rozpłaka­łem się, jak dziecko; to mną w jakiś sposób wstrząsnęło.
Czułem się w tamtym czasie tak, jakbym stracił jedną z najbliższych osób. Oglądałem mnóstwo programów i fil­mów o Papieżu nadawanych w telewizji. Zobaczyłem i uświa­domiłem sobie, jak wielkim człowiekiem był Jan Paweł II -nasz Rodak, jak wspaniały był to dar od Boga dla nas Pola­ków i dla świata. [...]
Od tamtego momentu zaczął się mój powrót do kościoła, do Boga. Zacząłem modlić się, czytać Pismo Święte oraz uczestniczyć w niedzielnej Eucharystii. Moje życie zaczęło toczyć się poniekąd wokół osoby Papieża Polaka i Jego wiel­kiego pontyfikatu. Oglądanie filmów papieskich, pielgrzy­mek, słuchanie homilii Papieża, czytanie jego tekstów, czy tekstów o nim, stało się po prostu i moją pasją. [...]
Myślę, że trzeba tu podkreślić, że jeśli tylko „odkryje się" Pa­pieża, to od razu „odnajduje się" Pana Boga. Ja mogę powie­dzieć, że poniekąd właśnie taką drogę przeszedłem: „przez Pa­pieża do Boga". Bo w Janie Pawle II „zajaśniała ojcowska do­broć Boga, chwała krzyża Chrystusa i piękno Ducha miłości". [...] Jednak żeby zobaczyć owoce i rzeczywiste oznaki mojego nawrócenia, trzeba było poczekać do czasu pierwszych od kilku lat spowiedzi. Pan Bóg poniekąd „przymusił" mnie do pójścia do spowiedzi, dopuszczając cierpienia duchowe.
Bóg w swej wspaniałości potrafił ze zła wyprowadzić do­bro, różnymi drogami do nas dociera. Przybliża nas do siebie często poprzez cierpienie fizyczne i duchowe. Kiedy zaczą­łem regularnie spotykać się z Panem Jezusem w sakramencie pokuty i pojednania i jak najczęściej przyjmować Go w ko­munii ś w., mogłem z Bożą pomocą zacząć zmieniać swoje, życie i uwolnić się od zła, w którym tkwiłem. [...]

Wierzę, że Jan Paweł II jest naszym potężnym orędownikiem przed tronem Boga Ojca i wstawia się za swoimi rodakami. Sam mówił: „Ja jestem jednym z was, ja kocham mój Naród".
Do dziś staram się żyć w łączności z Panem Bogiem, pozo­stając z Nim na modlitwie, słuchając Jego słowa, spotykając się z Nim w sakramentach św., świadomie przeżywając swoją wia­rę i życie jako uczeń Chrystusa. Wiem, po co żyję i ku czemu zmierzam. Odnalazłem sens i radość życia, jakiej nie znałem!
(Michał)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz