Łaski: Ojcze pomóż mi! Dodaj mi sił!

Wołałeś mnie, a ja nigdy do Ciebie nie przyszłam. Lenistwo? Chyba nie, to raczej strach. Strach przed tłumem, ale też przed Twój ą chorobą. Przecież przez tyle lat patrzyłam na tę samą chorobę mego teścia.. Nie mam odwagi pomagać ludziom. Nie mam już nawet odwagi żyć. Straszne jest to zwątpienie i poczu­cie braku sensu życia. Życia, które zostało mi jakby drugi raz da­rowane 7 lipca 2005 r., kiedy to przeszłam udaną operację. Nie modliłam się do Ciebie, bo nadał nie umiem, a tak bym chciała, żebyś mnie wysłuchał. Przyjechałam tu podziękować Bogu za „drugie" życie, z którym nie wiem, co począć. Przecież blisko rok temu pogodziłam się już z odejściem. Po wyjściu ze szpita­la myślałam, że odmienię swoje życie, ale wkrótce przekonałam się, iż nie potrafię. Ojcze, pomóż mi! Dodaj mi sił!
Jak ja Ci zazdrościłam daru modlitwy i tej niewzruszonej pewności Boga. Proszę Cię zaadoptuj mojego syna Michała. Natchnij go mądrością i odwagą, której ja nie posiadam. Spa­czyłam jego charakter przez moje słabości. Niech wiara bę­dzie jego drogowskazem. Wstaw się za nim u Pana, pomóż mu zdać maturę i dostać się na studia. Niech otrząśnie się z kompleksów, znajdzie szlachetny cel w swoim życiu i wy­pełni go. Dlatego ośmielam się prosić Cię o opiekę nad nim.
Nie sprawdziłam się jako żona, matka, a także nauczycielka, poniosłam klęskę, której świadomość jest namacalna i bolesna. Straciłam wszelką odwagę; nie umiem sprostać najprostszym problemom. Były lata, że odczuwałam bliskość Boga, rozma­wiałam z nim i miałam nadzieję. No cóż? Nie wiem, aleja mia­łam. Teraz nie mam nic. Wszystko i wszyscy są mi obojętni. Z tej otchłani rozpaczy wołam do Boga: „Ratuj mnie! «Po-wiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja». Z drugiej strony wiem, że nie będę wysłuchana, bo kim ja osta­tecznie jestem? Nikim. Ty Ojcze Święty, jesteś dla mnie ostat­nią nadziej ą, aby wesprzeć moje modlitwy i wstawić się za mną i moim synem, którego powierzyłam miłosiernego Panu.
Przy Twoim grobie wspominam także mojego brata Ada­ma, którego pogrzeb odbył się w dniu twojej śmierci. Przez to pamięć o nim zawsze już będzie się mi kojarzyć z Tobą. I tak

jak w tym pierwszym tygodniu po jego, a przed Twoim po­grzebem modliłam się: „Zabierz go ze sobą do Królestwa Nie­bieskiego", tak i dziś to powtarzam.
(KB.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz